RSS

Archiwa tagu: Granty i smoki

„Granty i smoki” Łukasz Kucharczyk

A na poprawę nastroju polecam „Granty i smoki” Łukasza Kucharczyka.
Ona wzbudza radość, ale to nie trudno, tutaj mamy taką radość, która po chwili wprawia w zadumę, z czasem w coraz większą konsternację. Działa na podobnych zasadach co dobry stand-up, który rzeczywistość rysuje grubą kreską hiperboli, dając odbiorcom sporo do myślenia. Bo inteligentny humor, paradoksalnie, na dłuższą metę nie jest zabawny.
„Granty i smoki” składają się z kilku opowiadań które łączy postać doktoranta teorii wojowania na Uniwersytecie Wielkobohaterskim imienia Kelta Niezwyciężonego – Cilgrena, a towarzyszy mu nadrabiający nieobecności na zajęciach niziołek Rorty.
Pomimo dosadnie ukazanej rzeczywistości akademickiej, akcja nie dzieje się tylko w murach uczelni. Bohaterowie może bez entuzjazmu, ale z odwagą godnej wielkiej sprawy wyruszają na czołowe zderzenie z przygodą, a wszystko w imię nauki.
Akademickie tło wskazuje na dobrą znajomość tematu przez autora, a wszystko zostało osadzone w znanych legendach, baśniach, ale również w popkulturze, co zrobiono z wielką świadomością. Wydaje mi się, że utrzymanie balansu pomiędzy umiejętnymi odniesieniami a przesadzoną kalką to sztuka którą autor opanował do perfekcji. Do tego w formie humorystycznej łatwo popaść w skrajności, tymczasem nie ma w tym ani grama przesady. A kto kiedykolwiek zaznał życia studenckiego, ten wie, że samo w sobie niesie za sobą ogrom absurdów. Właściwie każda duża państwowa organizacja miewa nagromadzenie dziwnych, niepokojących druczków. I naprawdę wybierzesz wyprawę do czterdziestu plagiatorów po latający dywan, niż wypełnisz je ponownie. Bo jakie ma znaczenie czy smoki istnieją, jeśli kluczowa jest realizacja celów grantowych, w dodatku z dyszącymi w kark Recenzentami (najbardziej upiorne postacie w całej historii!). A od naglących terminów i zobowiązań wobec uczelni, nie uchroni nawet śmierć.
Nawiązania popkulturowe i liczne odniesienia świadczą o tym, jak oczytany jest autor i jak sprawnie potrafi operować inteligentnym humorem (za zgrabne wplecenie do treści twórczości Leśmiana przyznałabym dodatkowe punkty na wniosku grantowym).
Ogrom mniej lub bardziej znanych baśniowych motywów można bez utraty przyjemności tekstu, pomijać, ale sprawia wielką, czytelniczą satysfakcję ich wyłapanie. Całość czyta się zdecydowanie zbyt szybko i to jest największy minus tekstu i mój jedyny zarzut do autora.
Tak, na zdjęciu próbuję zachować powagę 😉 Bo potrzebujemy takich książek, pisanych z uważnością i dystansem, potrzebujemy czasami spojrzeć na otaczające nas absurdy z uśmiechem. Obśmianie swoich strachów czyni je mniej strasznymi. „Uaaagrrr!!!”
 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 1 Maj, 2022 w Recenzja

 

Tagi: , , ,