Minął kolejny rok, padł kolejny rekord przeczytanych książek – 112, jestem bardzo zadowolona z takiej liczby, ale zawsze podkreślam, że najważniejsza jest jakość, a nie ilość, a jakościowo to był udany rok.
Moim odkryciem 2016 zostaje Remigiusz Mróz, który zdominował końcówkę roku swoimi rewelacyjnymi powieściami. Jestem zachwycona jego stylem, inteligencją i poczuciem humoru (recenzja tutaj)
Jak zwykle na liście książek znajdują się różnorodne pozycje, ale jest widoczna przewaga kryminałów (Hakan Nesser, Karin Slaughter) i literatury fantastycznej (Brandon Sanderson, Jakub Ćwiek).
Do wartych wspomnienia należą książki: Katarzyny Molędy „Szwedzi. Ciepło na północy” (ciekawy reportaż dla kogoś ze słabością do Szwecji i nie tylko), Ks. Jana Kaczkowskiego „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość” (bardzo ciepła i mądra książka w formie szczerego wywiadu) oraz Anny Dziewit-Meller „Góra Tajget” (niezwykle poruszająca książka, która zapada w pamięć na długo).
Ciekawa byłam pierwszej powieści Anny Kańtoch bez wątków nadprzyrodzonych, „Łaska” okazała się świetną, wciągającą i mroczną zagadka kryminalną. Udanym debiutem wszedł na rynek czytelniczy Rafał Cuprjak z książką „Po drugiej stronie”, to intrygująca i nietuzinkowa powieść. Niezwykle interesującą książką była biografia Marka Webbera „Moja Formuła 1”, poza ścieżką kariery Marka, książka obnaża fakty o Formule 1, obowiązkowa pozycja dla każdego fana tego sportu. Powieści kobiecych tradycyjnie nie ma dużo, po dwie książki Gayle Forman i Izabeli Pietrzyk, ale czasami potrzebuję czegoś lekkiego i niewymagającego. W tym roku po raz pierwszy słuchałam w całości audiobooków (całe 3:)) żeby się nie powtarzać, więcej na ten temat tutaj.
Porażką czytelniczą roku są dla mnie książki S.J. Watson – „Drugie życie” i Paula Hawkins – „Dziewczyna z pociągu”. Po rewelacyjnej „Zanim zasnę” spodziewałam się czegoś lepszego spod pióra S.J.Watsona, zbyt wygórowane oczekiwania miałam też do „Dziewczyny z pociągu”, po pierwsze główna bohaterka drażniła mnie swoja nieporadnością, a po drugie trudno się było przedwcześnie nie domyślić kto zabił. Nie są to bardzo złe książki (wtedy pewnie bym ich nawet nie skończyła), ale najsłabsze spośród przeczytanych w tym roku.
Wpisów na blogu zrobiłam 16, czyli prawie podwoiłam wynik z zeszłego roku, oprócz typowych recenzji pojawiło się też kilka innych wpisów o czytaniu i książkach.
Po raz kolejny to mówię (i oby tak dalej) to był dobry rok nie tylko pod kątem czytelniczym.